Do niezwykle udanych należy zaliczyć regaty na zalewie Zegrzyńskim, które odbyły się 7-8 września w ramach Mistrzostw Warszawy. W klasie Nautica 450 wystartowało 6 załóg, które niemal od samego początku podzieliły się na dwie grupy rywalizacyjne – tą „z przodu” i tą „z tyłu”. Przy akompaniamencie ładnej, słonecznej pogody udało się rozegrać 7 pasjonujących wyścigów.
Pogoda zarówno w sobotę 7 września jak i niedzielę pod względem wiatru była kapryśna. Zawodnicy zgodnie podkreślali, że żegluga w słabym (1-3 B) wietrze to trudne wyzwanie i każdy, nawet niewielki element układanki może wpłynąć na ostateczny rezultat. „Regaty zaczęły się raczej słabym wiatrem, który w ciągu dnia z wyścigu na wyścig przybierał na sile.” – wspomina Janek Macherzyński – „Pierwszego dnia ścigaliśmy się głownie z Michałem na POL-28, niezbyt często i tylko na krótko znajdując się w sytuacjach, w których mielibyśmy szansę zagrozić Race’om z przodu.” Może dlatego od początku zaistniał podział na Nautiki Race i Fun, kiedy to różnica w powierzchni żagla w takich warunkach to swoiste „być albo nie być’.
Specyfiką wielu jezior są strefy ciszy wiatrowej i każdy kto w takiej strefie się znajdzie od razu przeklina wszystkich, łącznie z Posejdonem. Na Zegrzu, tego pamiętnego weekendu, było podobnie i załogi musiały spodziewać się zmian wiatru, jego kierunku i siły w niemal każdym momencie. „Jak ktoś dobrze wystartował to już miał wygraną w kieszeni.” – krótko kwituje Michał Wójcik – „Wystarczyło się odrobinę spóźnić na starcie i trafić na flautę, co powodowało, że stało się bezsilnie w bezruchu.” Ale już dalej wspomina, że trzeci bieg był bardzo wyrównany, nawet pomimo „pułapki” przy górnej boi, jaką zastawił kapryśny wiatr na nieuważnych żeglarzy. Dla Janka Macherzyńskiego trzeci wyścig okazał się okropny. „Potwierdziło się, że bezpieczniej jest pilnować innych niż szukać własnej drogi.” – stwierdza z żalem –„Uciekłem zaraz po starcie na lewy hals i zamiast zaraz odłożyć się na prawo, powyżej reszty poszedłem na prawą stronę trasy zdecydowanie za daleko.” A tam Janka i jego załogantkę Sylwię dopadła strefa ciszy…
Po pierwszych wyścigach wykrystalizowała się czołówka w składzie: Jarek Wróblewski na POL 50, Paweł Nawrocki na NED 42 oraz Robert Rudziński na POL 40. Ta trójka ścigała się głównie ze sobą, choć nie brakowało momentów, kiedy ich pozycje były zagrożone przez dzielnie depczące im po piętach załogi z tyłu. Jarek nawiązał główną rywalizację z Pawłem i to w stylu, który na długo zostanie zapamiętany wśród miłośników klasy Nautica 450. Ta dwójka brała udział w wyścigach rodem z match racingu, gdzie nie brakowało emocji: „Szliśmy łeb w łeb, raz Paweł wykorzystywał moje błędy, raz ja jego.” – wspomina Jarek, zwycięzca regat – „Łapaliśmy się na kary i dodatkowe kółka, ale nie przysłoniło to istoty rywalizacji fair play. Niemal do końca nie wiadomo było kto wygra.”
Drugiego dnia regat powiększyły się różnice w sile wiatru, a niekiedy przywiało na tyle mocno, by niektóre Nautiki – w szczególności te „w czubie” – pływały w ślizgu. Dla Jarka i Pawła był to również decydujący moment, który miał rozstrzygnąć dotychczasowy remis. Ostatni wyścig był pełen żeglarskich emocji, załogi pilnowały się wzajemnie i wyczekiwały na jakikolwiek, choćby najmniejszy błąd przeciwnika. A gdy ten się tylko pojawił, skrzętnie go wykorzystywały. Ostatecznie zwyciężył Jarek Wróblewski z załogantem Mateuszem Żmudzińskim przekraczając linię mety tuż przed Pawłem Nawrockim. „Myślę, że o wyniku zadecydowała jedna błędną decyzja podczas pierwszej halsówki.” – przyznaje Paweł – „Znajdowaliśmy się na lewym halsie po prawej stronie trasy, Jarek z tyłu przełożył się pierwszy, my po chwili za nim. Niestety wiatr cały czas odkręcał w lewo przez co bardzo szybko zaczęliśmy tracić. W takiej sytuacji pojawiają się nerwy… Próba obrony, powrót na lewy hals i kurs w kierunku mniej korzystnej strony, a w głowie myśli: może zaraz dmuchnie z prawej? Wtedy wrócę na prawy hals i będę mógł spokojnie płynąc w kierunku pierwszej boi… Tak się nie stało. Wiało mocno i korzystnie Jarkowi. Duża przewaga w połowie halsówki wyzerowała się tak spotkaliśmy się na laylinie. Od tego momentu Jarek był tuż przede mną, skutecznie bronił się na kursie genakerowym i pilnował na halsówce.”
Dla pozostałych załóg rywalizacja była równie emocjonująca. „Podsumowując, dla mnie były to naprawdę udane regaty. Ostatecznie zajęliśmy z Sylwią piąte miejsce, wygrywając jednym punktem z Michałem na POL-28” – stwierdza na koniec Jan – „Dobrze prowadziliśmy łódkę, Sylwia stawiała i zrzucała genakera jak fryga, prowadząc go naprawdę dobrze, a ja starałem się pilnować rywali.” Michał Wójcik, pomimo zajęcia ostatniej pozycji nie stracił animuszu: „To był ładny, wrześniowy weekend w bardzo miłym towarzystwie. Wyniki są ważne, ale ważniejsze jest samo żeglowanie w dobrej atmosferze.” – słusznie zauważa.
„Były emocje i wyrównana walka, a pogoda mimo wszystko dopisała.” – stwierdza Paweł Nawrocki – „Wracamy spełnieni i zadowoleni. Następne regaty Nauticowe na początku października!”
Na koniec słowa pochwały od Jarka Wróblewskiego pod adresem konkurenta Pawła: „Paweł zrobił niesamowite postępy a jego umiejętności systematycznie rosną w górę. Był bardzo czujny i skutecznie wykorzystywał nie tylko moje błędy, ale i pozostałych załóg. Pomimo zażartej walki, wszystko odbyło się zgodnie z zasadami fair play i w fantastycznej atmosferze.”
Wyniki Nautica 450:
- Jarek Wróblewski, POL 50 8 Pkt
- Paweł Nawrocki, NED 46 9 Pkt
- Robert Rudziński, POL 40 17 Pkt
- Anna Kozińska, CZE 42 25 Pkt
- Jan Macherzyński, POL 12 29 Pkt
- Michał Wójcik, POL 28 30 Pkt